11 maja 2014

Sylvia Plath - "Ta inna"



Przychodzisz późno wycierając usta.
Co pozostawiłam nietknięte na swym progu -

Biała Nike,
Płynąca wśród mych ścian?

Z uśmiechem błękitna błyskawica
Przyjmuje, jak hak na mięso, ciężar jego części.

Policja lubi cię, gdyż wszystko wyznajesz.
Lśniące włosy, czernidło do butów, stary plastyk,

Czyż moje życie jest tak ciekawe?
Czy to dla niego powiększasz cienie pod oczami?

Czy dla niego pyłki powietrza wzlatują?
To nie pyłki, to ciałka krwi.

Otwórz swoją torebkę. Cóż to za odór?
to twoja robótka, pracowicie

Zaczepia oczko o oczko,
I twoje kleiste cukierki.

Twoja głowa na mojej ścianie.
Pępowina sinoczerwona i lśniąca,

Krzyk z mego brzucha, jak strzały, które ujeżdżam.
O, chorobliwy blasku księżyca,

Skradzione konie, cudzołóstwa
Okrążają łono z marmuru.

Dokąd idziesz,
Połykając oddech jak mile?

Siarczane cudzołóstwa nękają we śnie.
Zimne szkło jak wciskasz się.

Pomiędzy mnie, a mnie.
Drapię jak kot.

Płynąca krew przypomina ciemny owoc -
Efekt kosmetyk.

Uśmiechasz się.
Nie, to nie jest śmiertelne.