25 czerwca 2014

7 powodów dla których nie powinno się czytać powieści wg XIX książki :)



Postrzeganie literatury bardzo zmieniło się na przestrzeni ostatnich stuleci. Jeszcze w XIX wieku uważano dość powszechnie, że książki winny służyć przede wszystkim zdobywaniu wiedzy, a nie czczym rozrywkom. Dowodziły tego liczne artykuły w gazetach i książki. W 1869 roku amerykański pastor i abolicjonista Jonathan Townley Crane opublikował tom zatytułowany „Popularne zabawy”, w którym omówił zalety i wady różnych form rekreacji. W książce znalazł się również rozdział poświęcony literaturze. Jak zauważył zaniepokojony duchowny, „czytanie powieści stało się jednym z największych występków naszego życia”. J. T Crane wyliczył siedem jego zdaniem ważkich powodów, przemawiających za tym, że nie powinno się czytać powieści. Oto one wraz z uzasadnieniem autora:
1. To marnotrawstwo cennego czasu.
„Wedle powszechnej zgody dzieła beletrystyczne nazywane są ‚literaturą lekką’ i nazwa ta jest prawidłowo stosowana. Ich tworzeniem zajmują się półmędrcy, mężczyźni i kobiety, których cele, zasady i przekonania są płytkie”.
„Zdecydowana większość czytelników powieści to ludzie młodzi, a dla nich marnowanie cennych godzin jest druzgoczące. Stracona młodość daje początek marnej dorosłości i nieszczęśliwej starości. Ci, którzy nie sieją nic na wiosnę, będą biadać jesienią, która nie przyniesie owoców. Czytanie powieści to pusta rozrywka, hobby i spędzanie więcej niż sporadyczną godzinę na takiej rozrywce, jakkolwiek niewinnie by wyglądała, to strata czasu, zbyt cennego, aby go w ten sposób marnotrawić”.
2. Nadmierne czytanie lekkiej literatury kaleczy umysł.
„Powieściopisarz stara się wciągnąć swych czytelników bez żadnego wysiłku z ich strony. Są oni po prostu świadkami wydarzeń i obserwują rozwój fabuły. Autor bawi ich dowcipem i humorem i – jeśli tylko potrafi – roztkliwia ich patosem albo czaruje elokwentnymi opisami. On jest wykonawcą, a oni są widzami. Jeśli jest jednym z najlepszych w swojej kategorii, będą mogli poprawić nieco stan swojej wiedzy w niektórych dziedzinach, pod warunkiem że będą radzi czytać wystarczająco wolno dla osiągnięcia tego celu. Ale nałogowi czytelnicy powieści śpieszą się, by zobaczyć, jak to się wszystko skończy, rzadko zatrzymując się, aby zwrócić uwagę na siłę danej figury lub piękno wyrażenia. Genialna myśl, bystra przenikliwość w przedstawieniu postaci, precyzyjne opisy krajobrazu, niezłe cechy stylu gubią się w natłoku słów”.
„Intelektu nie rozwija się intensywnie na grze w bierki, a zatem podczas takiego czytania też nie ma żadnych ćwiczeń rozumu, żadnego wysiłku pamięci, żeby cokolwiek zachować. Czytelnik powieści, który wynosi niewiele albo nic, za wyjątkiem próżniactwa z tego typu rozcieńczonej literatury, wkrótce stanie się tak słaby i wiotki na umyśle, jak w muskulaturze, całkowicie niezdolny do wzniosłych celów i godnych uczynków”.
3. Nadmierne czytanie dla rozrywki prowadzi do nieprzystosowania w normalnym życiu.
„Pochłaniacz powieści rzadko ma chęć na cokolwiek innego. Aby dobrze wypełniać swój obowiązek, musimy skupić na nim nasze myśli i zainteresować nim nasze umysły. Serce i ręce muszą działać razem, inaczej ręce szybko się zmęczą i będą wykonywać swoją pracę marnie. Jakie powodzenie może mieć student, który trzyma podręczniki przed rozmarzonymi oczyma, podczas gdy jego myśli są przy niedokończonym romansie na jego biurku? Jak córka może znaleźć radość z pomocy w dźwiganiu ciężaru domowych trosk, podczas gdy jej umysł krąży wokół pysznej historii miłosnej, w której zatraciła swoją tożsamość z powodu fascynacji Lady Jakąśtam, z czterema zdesperowanymi rywalami do jej ręki?”
„Dzieła beletrystyczne byłyby mniej wątpliwą lekturą, gdyby czytelnik, po skończeniu ostatniej strony opowieści, zupełnie zapominał całość, albo pamiętał ją tylko tak, jak pamiętamy rzeczywistą historię. Strata w tym wypadku byłaby przede wszystkim stratą czasu. Ale rzeczy mają się tak, że czytelnicy powieści spędzają wiele cennych godzin, marząc o swoich małych, nieporadnych romansach, w których oni sami są pięknymi damami i dzielnymi dżentelmenami osiągającymi rzeczy niemożliwe, cierpią niewysłowioną rozpacz przez pewien okres i ostatecznie znajdują oparcie w bezgranicznym oceanie małżeńskiej błogości”.
„Nieuniknionym wynikiem nadmiernego czytania powieści jest niechęć, jeśli nie niezdolność, do pracy, trzeźwego myślenia i cierpliwego trudu, które są ceną sukcesu na każdej godnej ścieżce życia”.
4. Nadmierne czytanie powieści wywołuje przerost namiętności.
„Uporczywy zwyczaj fantazjowania pochłania myśli, niszczy równowagę psychiczną, negatywnie wpływa na zdrowy rozsądek i rodzi skłonności, które są bardzo dalekie od poglądów i uczuć, celów i zasad, od których zależy przydatność i honor na świecie. Jest w tym przerost namiętności, wyniesienie małżeństwa ponad wszelką należytą proporcję w stosunku do innych źródeł racjonalnego szczęścia, przecenienie piękna, bogactwa i innych akcydensów ludzkiego życia i odpowiadające temu zaniżanie wartości pobożności, pilności i trzeźwych cnót, które ‚mają wielką cenę w oczach Boga’. Jest to wada powieściopisarzy jako grupy, że wynoszą miłość i małżeństwo ponad wszystko inne i tym samym tworzą w podatnej młodzieży nawyk myślenia i marzenia o małżeństwie ponad wszystko”.
5. Nawyk czytania powieści wywołuje chorobliwe umiłowanie ekscytacji nieco zbliżone do obezwładniającego uzależnienia od alkoholu.
„Ofiara używek nie uwielbia opium czy alkoholu ze względu na ich smak lub zapach. Efekt pożądania jest prawdę mówiąc efektem psychicznym. Osoba taka ucieka się do narkotyków, aby móc poczuć się bogatą, silną, pełną uniesienia i szczęśliwą, podczas gdy w rzeczywistości jest ‚godna pożałowania i nieszczęśliwa, biedna, ślepa i naga’. Ofiara powieści dąży do tego samego w inny sposób, aplikując truciznę bezpośrednio do swojego umysłu”.
„Jednakże odurzony szybko stwierdza, że w celu wytworzenia pożądanego efektu powinien co jakiś czas zwiększać siłę dawki. Dodaje więc do ilości. Z wina przerzuca się na brandy, z tegoż na absynt, doprowadzając swój zdrętwiały umysł na skraj śmierci, aby osiągnąć od czasu do czasu nikły nawrót chwilowej radości”.
„Proces u nałogowego czytelnika powieści jest podobny. Proste historie o niewinnej miłości, które zainteresują początkującego, wkrótce powszednieją. Nie pobudzają fantazji i nie wzbudzają emocji, wtedy potrzeba czegoś mocniejszego. Spokojna miłość i zwyczajne zdarzenie muszą ustąpić miejsca zaciętej rywalizacji i zazdrości, nienawiści, zemście i morderstwu”.
6. Notoryczne czytanie powieści osłabia przerażenie czytelnika zbrodnią i nieprawością.
„Zbrodnia rzadko jest popełniana, dopóki umysł się z nią nie zaznajomi. Książki, które ukazują namiętności i zbrodnie, utrzymują czytelników w bliskim kontakcie ze złem, dopóki przerażenie, od którego się początkowo wzdrygali, nie zniknie. Co więcej, te książki są czasami pisane, aby służyć specjalnemu celowi. Autor mógł dopuścić się grzechu, który pozbawia go szacunku społeczeństwa. Dorasta krnąbrny i nikczemny pod czujnym okiem dobra. Pisze książkę, w której wybiela własne występki w czymś na kształt połowicznego szacunku, czyniąc z nich jedynie sympatyczne słabości, podczas gdy niektórzy członkowie Kościoła lub pastorzy chrześcijańscy okazują się w fabule czarnymi charakterami. W ten sposób jednego bohatera widzimy jako czarny charakter, który nosi chrześcijańskie imię, a u drugiego wielki występek połączony jest z tak wieloma wspaniałymi cechami, że deformacja moralna ukryła się pod wspaniałościami. W ten sposób czytelnik szkolony jest, aby patrzeć podejrzliwie na cnotliwego i uśmiechać się nad zdeprawowanym”.
7. Nadmierne przywiązanie do czytania beletrystyki jest całkowicie sprzeczne z biblijną pobożnością.
„To nie wymaga dowodu ani przykładu. Prawdziwa pobożność chwyta za serca i zwraca myśli oraz uczucia ku Bogu, i sprawia, że powinność staje się źródłem najsłodszej przyjemności. Ale kiedy powieść uzurpuje sobie miejsce przeznaczone dla Biblii; kiedy modlitwa wymawiana jest z pośpiechem lub całkowicie pomijana z powodu palącego pragnienia, aby dowiedzieć się, co dalej dzieje się w danej historii; kiedy rozmyślanie o świętych rzeczach zanika w niekończących się marzeniach o miłości i ziemskiej wspaniałości lub, co gorsza, prawdziwe życie wali się w cieniu tego nierealnego i zaczyna wydawać się nędzne i bezbarwne; gdy działanie sumienia i trzeźwego rozumu jest zmiecione przez dzikie delirium upojenia psychicznego, jakiego wyniku możemy oczekiwać poza apostazją i ostateczną ruiną?”
Dzisiaj autor powyższych słów, pastor Jonathan Townley Crane, kojarzony jest głównie jako ojciec Stephena Crane’a, znanego amerykańskiego powieściopisarza, który przyjaźnił się z H. G. Wellsem, Josephem Conradem i Henrym Jamesem. Duchowny nie doczekał jednak kariery literackiej swojego syna. Zmarł, gdy Stephen miał dziewięć lat.

24 czerwca 2014

Moje pakowanie wakacyjnych książek :) Mam zamiar to przeczytać w 2 miesiące. 13 książek :) Wszystkie wyjątkowe i bardzo ważne dla mnie. Życie bez książek się nie liczy, zabierzcie mi książki to umrę :)







21 czerwca 2014

Sylvia Plath - "Balony"

Żyją wśród nas od Świąt,
Szczere i przejrzyste,
Owalne, żywe stworzenia,
Zajmują połowę pokoju
Ocierają się o siebie poruszane

Jedwabiem niewidzialnych przeciągów,
Zaatakowane
Krzyczą i skaczą, potem umykają w ciszę, ledwo drgną.
Żółta kocia głowa, błękitna ryba -
Zamiast martwych mebli

Żyją z  nami tak dziwne księżyce!
Słomiane maty, białe ściany
I te wędrowne
Planety wypełnione powietrzem, czerwone, zielone,
Cieszą

Serce jak życzenia lub dzikie
Pawie co błogosławią
Starą ziemie piórem
Odlanym z gwiaździstych metali.
Twój młodszy

Brat tak ściska swój balon,
Że ten miauczy jak kot.
Wydaje mu się, że po drugiej stronie jest zabawny,
Różowy świat, który można zjeść,
Więc gryzie,

A potem siada,
Tłusty dzbanuszek,
Kontemplując świat przejrzysty jak woda.
W jego małej piąstce
Czerwony strzępek.

19 czerwca 2014

Sylvia Plath - "Paralityk"



To się zdarza. Czy będzie trwało? -
Mój mózg to skała.
Brak palców dla uścisku, brak języka,
Moim bogiem jest żelazne płuco,

Które mnie kocha, pompuje
Moje dwie
Torby na kurz, wdech i wydech,
Nie pozwoli

Znów mi opaść,
Gdy na zewnątrz dzień prześlizguje się jak taśma telegrafu.
Noc przynosi fiolety,
Gobeliny oczu,

Światła.
Miękkie, anonimowe
Głosy: "Dobrze się czujesz?"
Sztywna, nieprzystępna pierś.

Ja martwe jajko, leżę
Cały
Na całym świecie, którego nie mogę dotknąć,
Na białym, napiętym

Bębnie prześcieradła.
Fotografie odwiedzają mnie -
Moja żona, martwa i płaska, w futrach z lat dwudziestych,
Pełne pereł usta.

Dwie dziewczynki
Tak płaskie jak ona, szepcą: "Jesteśmy twoimi córkami".
Stojące wody
Owijają mi wargi,

Oczy, nos i uszy,
Przejrzysty celofan -
Nie mogę go przedrzeć,
Leżąc na gołych plecach

Uśmiecham się jak budda, wszystkie
Chęci pożądania
Opadają ze mnie jak pierścionki
Tuląc swe światła.

Pazur
Magnolii
Pijany własnym zapachem
Nie chce nic od życia.

15 czerwca 2014

Sylvia Plath - "Słowa"

"Słowa"

Topory,
Po ich ciosie dzwoni las,
I te echa!
Echa biegnące we wszystkie strony,
We wszystkie strony jak konie.

Sok
Tryska jak łzy, jak
Woda co pragnie
U-stalić swe lustro
Nad głazem,

Spycha i toczy,
Białą czaszkę
Wyżartą przez zielska wodorostów.
Po latach
Spotykamy je na drodze -

Znużone słowa bez jeźdźców,
Niestrudzony stukot kopyt,
A tymczasem
Nieruchome gwiazdy z dna stawu
Rządzą życiem.

13 czerwca 2014

:) :) Trzynasty piątek

Taka niespodzianka czekała na mnie dzisiaj w domu :) Moja recenzja za "Sto dwadzieścia dni Sodomy" została nagrodzona :) Niezmiernie się cieszę z tego, to była moja pierwsza recenzja  konkursowa, wysoko oceniona. Myślę poważnie o życiu z pisania.







9 czerwca 2014

Sylvia Plath - "Wisielec"

Jakiś bóg mnie za włosy trzymał na uwięzi.
Skwierczałam w smętnych woltach jak prorok na pustyni.

Gadzia powieka nocy nieuchwytną plamą
Pod nagim okiem lampy świat pustych, białych dni.

Sępia nuda przypięła mnie do tej gałęzi.
On, na moim miejscu, zrobiłby to samo.

5 czerwca 2014

Właśnie czytam.

Nie cierpię zaczynać dnia od próby samobójczej.

Tak zaczyna się Pacjentka z sali numer 7 – powieść młodego francuskiego lekarza, zainspirowana jego blogiem „Alors voilà: dziennik pojednania leczonych i leczących”. A kończy się słowami: Z życiem nigdy nie ma problemu. Toczy się. By czynić cuda z najdrobniejszej rzeczy. Toczy się.
Szpital. Oddział Ratunkowy. Młody lekarz opowiada swoje 7 dni i 1 noc.
Przechadzam się, śpiewam o tym, co widzę: o tyglu, gdzie ludzie cierpią, śmieją się, zmieniają. I o innych, pochylonych nad tym wszystkim, którzy się z tym zmagają lepiej lub gorzej. Jest miłość, złość, śmiech, strach, nadzieja. Pośrodku Ludzie. Z historiami do opowiedzenia: o Życiu.
Narrator spotyka pacjentów z najcięższymi chorobami, ale i z wyimaginowanymi przypadłościami. Dla każdego ma opowieść wyjętą z życia innego pacjenta. Opowieść, która ma pocieszyć, nieraz rozśmieszyć, dać nadzieję i siłę do walki o życie. Jego proste, mądre zdania zapadają w serce jak budujące aforyzmy.
Niewiele w życiu mam, ale mam opowieści. Spotykam ludzi w łóżkach albo na wózkach inwalidzkich, istnienia, które stawiają pytania mojemu człowieczeństwu. Nie jestem egoistą: tymi pytaniami dzielę się z innymi pacjentami. Tymi pytaniami splatam wątki ludzkich losów...
Kilka razy dziennie biegnie na Oddział Opieki Paliatywnej. Tam w sali numer 7 pięćdziesięciokilkuletnia kobieta czeka na syna. Jej dni są policzone. Lekarz za wszelką cenę usiłuje swoimi opowieściami utrzymać ją przy życiu. Między nimi rodzi się niezwykła więź.
Będę mówić tak długo, aż samoloty odlecą, aż jej syn wróci. Pacjentka będzie mnie słuchać. Dopóki słucha, żyje. Opowiadajmy, opowiadajmy. Przedłużajmy życie historiami życia innych. Życia tych, którzy leżą, i tych, którzy ich podnoszą.
Baptiste Beaulieu prześwietla szpital ze wszystkich stron. Z lekkością i humorem ukazuje despotycznych szefów, pielęgniarki o wielkich sercach, lekarzy popełniających gafy i błędy, niekończące się konsultacje i niewiarygodne spotkania z pacjentami.
Nasz zawód to przede wszystkim kolejne, wzbogacające nas spotkania. Spotykamy ludzi. Chore ciała, to prawda. Ale też osobowości. Codziennie wieczorem staram się robić spis ludzi, którzy mnie poruszyli. Jestem jak skąpiec liczący monety, albo jubiler polerujący swoje perły. Kolekcjonuję ludzi w głowie. Próbuję w wielości twarzy uchwycić istotę jedności. Czasami zdarza się, że wszystko zlewa się w jeden bezkształtny wir ust, nosów, czół, ran, chorób, uśmiechów i jasnych spojrzeń. Wszystko się ze sobą miesza i twarze mi umykają. Nic nie szkodzi: wszystko jest jednym.
Z opowieści o życiu łączących tragizm i komizm, pełnych szacunku, współczucia i czułości dla człowieka, Baptiste Beaulieu buduje cały teatr ludzkiej komedii i ludziom najbardziej poniżonym przez chorobę oddaje godność i człowieczeństwo.
Wobec tej książki nie można przejść obojętnie. Jej głęboko humanitarne przesłanie to ważny głos na temat stosunku leczących do leczonych, samotności, poniżenia i bezradności pacjenta, znieczulicy i niekompetencji lekarzy. Głos, który mówi, że może i musi być inaczej.

4 czerwca 2014

Już jest najnowsza książka Stephena Kinga :)

W tym maksymalnie trzymającym w napięciu wyścigu o wysoką stawkę, trzech najniezwyklejszych i najbardziej ujmujących bohaterów jakich stworzył Stephen King próbuje zatrzymać samotnego zabójcę przed wysadzeniem w powietrze tysięcy ludzi. 

Mroźnym świtem, w przygnębiającym mieście na Środkowym Zachodzie setki zdesperowanych bezrobotnych ludzi stoi w kolejce w oczekiwaniu na targi pracy. Bez ostrzeżenia, samotny kierowca skradzionego Mercedesa przebija się przez tłum rozjeżdżając niewinnych, następnie cofa się i uderza ponownie. Osiem osób zostaje zabitych, piętnaście rannych. Zabójca ucieka. 

Kilka miesięcy później w innej części miasta, emerytowanego gliniarza o nazwisku Bill Hodges nadal prześladuje nierozwiązana zbrodnia. Gdy otrzymuje on list od kogoś nazywającego siebie "premią", w którym nadawca grozi jeszcze bardziej diabolicznymi atakami, Hodges wybudza się ze swojego przygnębiającego, pustego życia na emeryturze, zdecydowany powstrzymać kolejną tragedię. 

Brady Hartfield mieszka w domu rodzinnym z matką alkoholiczką. Pokochał smak śmierci spod kół Mercedesa i zapragnął poczuć to raz jeszcze. Jedynie Bill Hodges, wraz z parą niespodziewanychh sprzymierzeńców, może zatrzymać mordercę przed kolejnym atakiem. Nie mają czasu do stracenia, ponieważ kolejnym zadaniem Brady'ego, jeżeli mu podoła, będzie zabicie bądź też okaleczenie tysięcy ludzi. 

'Pan Mercedes' to pojedynek pomiędzy dobrem a złem napisany przez mistrza suspensu, którego wniknięcie w umysł niepoczytalnego zabójcy wywoła u was dreszcz, którego nigdy nie zapomnicie.

3 czerwca 2014

Sylvia Plath - "Zlot pszczelarzy"



Co to za ludzie czekają na mnie przy moście?
To mieszkańcy wsi -
Proboszcz, położna, grabarz i pszczelarz.
Moja lekka, letnia sukienka wcale mnie nie chroni,
A oni wszyscy są w ochronnych strojach, czemu nikt mnie nie uprzedził?
Śmieją się i podnoszą welony przypięte do starodawnych kapeluszy.

Jestem goła jak kurza szyja, czy nikt mnie nie kocha?
Tak, oto sekretarka, pszczelarza w swoim białym kitlu.
Zapina mi mankiety i fartuch od kolan po szyję.
Teraz jestem jak jedwab wilczomlecza, pszczoły mnie nie zauważą.
Nie zwąchają mego strachu, strachu, strachu, strachu.

Które z nich jest proboszczem, czy ten mężczyzna w czerni?
Które jest położną, czy to jej niebieski płaszcz?
Wszyscy kiwają czarnymi sześcianami głów, to rycerze w hełmach,
W zawiązanych pod pachami opatrunkach z gazy.
Ich uśmiechy, ich głosy zmieniają się. wiodą mnie przez pole fasoli.

Paski cynfolii mrugają jak ludzie,
Pióropusze do kurzu powiewają dłońmi w morzu fasolowych kwiatów,
Śnieżnych kwiatów fasoli, o czarnych oczkach i liściach jak znudzone serca,
Czy te pędy ciągną w górę sznurka skrzep krwi?
Nie, nie, to szkarłatny kwiat, co pewnego dnia stanie się jadalny.

Teraz wręczają mi modny, włoski kapelusz słomkowy.
I czarny welon, co oblepia mi twarz, czynią mnie jedną z nich.
Wiodą mnie do gają ściętych drzew, do koliska uli.
Czy ten mdlący zapach to głóg?
Bezpłodne ciało głogu, co zatruwa swe dzieci.

Czy to jakaś operacja?
Czy to na chirurga  czekają moi sąsiedzi?
Czy ta postać w zielonym hełmie,
Lśniących rękawicach i białym ubraniu
To rzeźnik, sklepikarz, listonosz, ktoś, kogo znam?

Nie mogę uciec, zapuściłam korzenie i rani mnie janowiec,
Jego żółte sakiewki, fabryczki kolców.
Nie mogę uciec, jeśli nie chcę już zawsze uciekać.
Biały ul jest zaciszny jak dziewica.
Strzeże swych komórek, swego miodu i nuci cichutko.

Dym kłębi się i wije wśród drzew.
Rój myśli, że to koniec wszystkiego.
Oto nadlatuje przednia straż na swych rozedrganych skrzydłach.
Jeśli stanę zupełnie nieruchomo, wezmą mnie za łatwowierną
Trybulę, która niewrażliwa na ich animozję,

Nawet nie skinie głową, osobistość wśród krzewów żywopłotu.
Pszczelarze otwierają komory, polują na królową.
Może się ukrywa? Może wyjada miód? Jest bardzo sprytna.
Jest stara, stara, stara, musi przeżyć następny rok i wie o tym.
A tymczasem nowe, dziewicze królowe w swych podłużnych komórkach

Śnią o pojedynku, w którym niezawodnie zwyciężą.
Ścianka wosku dzieli je od weselnego lotu.
Lotu morderczyni w rozkochane w niej niebo.
Wieśniacy zabierają dziewicą, nie będzie zabijania.
Stara królowa ukrywa się, czy jest tak niewdzięczna?

Jestem wyczerpana, wyczerpana.
Kolumna bieli wśród ciemnych noży.
Jestem dziewczynką magika, co nawet nie mrugnie okiem.
Wieśniacy ścigają swe przebrania, wymieniają uściski dłoni.

Czyja jest ta długa skrzynia w gaju, co oni zrobili,
dlaczego tak mi zimno.


Za te książki dam się zabić i pokroić :)


Oto moja kolekcja książek Sylvii Plath, brakuje mi jeszcze 3 egzemplarzy do zostania najszczęśliwszym człowiekiem. Są dla mnie bardzo cenne, zrobiłabym dla nich wszystko, nawet dam się zabić jeśli tylko zajdzie taka potrzeba :)
Zdobyte z wielkim trudem, niedostępne w żadnej księgarni, wszystkie unikatowe i niepowtarzalne, cena 200% taka jak na początku druku. Pisząc do wydawnictw dowiadywałam się jedynie, że straciły prawo do druku tych książek. Jednak mam je i kocham najmocniej jak umiem kochać książkę :)


1 czerwca 2014


W sobotę załapałam się w empiku na spotkanie autorskie z Jakubem Poradą :) Bardzo ciekawie opowiadał o podróżach, które o dziwo można odbyć za kilka lub kilkadziesiąt złotych :)  W książce prezentuje 12 takich jedno bądź dwu dniowych  wypraw. Jest to świetna alternatywa dla siedzenia w domu i patrzenia się w telewizor, nie trzeba wykorzystywać urlopu bo to wszystko odbywa się w weekend. Polecam bardzo tą ksiażkę. Jedyne co trzeba zrobić to usiąść przed komputerem i poszukać tanich linii lotniczych ewentualnie zakwaterowania, adresy stron podane są w książce. Wszystko na dłoni :)